Po kilkudziesięciu latach zaniedbane i zapomniane. Mogiły ukraińskich strażników znajdujące się na starym cmentarzu to też część historii Pionek. Może tej, o której po latach ciężko mówić. - Groby są w opłakanym stanie. Niektóre inskrypcje już nie do odtworzenia – pisze w liście do redakcji Pan Marek.
Czytelnicy Pionki24 bardzo często w listach lub w rozmowach telefonicznych proszą nas o więcej materiałów i zdjęć z archiwalnych Pionek. Staramy się sprostać waszym oczekiwaniom, chociaż nie jest to takie proste. Każdy tekst wymaga przecież przygotowań, rozmowy ze znawcami tematu, szperania w gazetach i archiwach. Ciężko pisać o wydarzeniach z historii nie będąc historykiem, a z drugiej strony chcąc wiernie trzymać się faktów. Obiecujemy jednak, że co pewien czas w serwisie Pionki24 będą pojawiały się teksty dotyczące archiwalnych Pionek. Kilka już takich udało nam się popełnić, a kolejne są w przygotowaniu. Bardzo prosimy Was o współpracę. Nadsyłajcie swoje pomysły, uwagi, zdjęcia i spostrzeżenia. O czym powinniśmy napisać, gdzie pójść i z kim porozmawiać. Piszcie na adres redakcja@pionki24.pl
Dzisiaj wracamy do historii z roku 1942. II wojna światowa, Pionki, Państwowa Wytwórnia Prochu. To właśnie tam swoją służbę pełnili Ukraińcy, którzy stanowili Werkschutz, czyli tzw. policję fabryczną. Według przekazów historycznych w 1942 roku było ich około 200. Werkschutze skoszarowani byli w budynku przy ulicy Jodłowej, gdzie obecnie mieści się ośrodek Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej.
Cztery groby Ukraińców zachowały się na starym cmentarzu w Pionkach. Kim byli, jak zmarli? Tutaj jest kilka wersji.
- Znane są mi okoliczności śmierci tylko jednego z nich, pamiętane przez najstarszych mieszkańców miasta. W czasie wysiedlania pionkowskiego getta Ukraińcy byli tak pijani, że jeden z nich przez przypadek zastrzelił swojego kolegę. Inni prawdopodobnie zmarli z przyczyn naturalnych – opowiada Sebastian Piątkowski, historyk z radomskiej delegatury IPN.
Nie tak dawno otrzymaliśmy w tej sprawie telefon od jednego z naszych czytelników. - Słyszałem historię, że jeden z Werkschutzów umarł, bo wypił alkohol nieznanego pochodzenia, który wyprodukowany został w wytwórni prochu.
Swoją wersję przedstawił również Pan Marek. W liście do naszej redakcji pisze, że mogą to być żołnierze Werkschutzu lub partyzanci ukraińscy współpracujący z Batalionami Chłopskimi lub Armią Ludową.
- Jest to jednak czysty "głos ludu". Na tą drugą wersję nie widziałem wiarygodnych dokumentów – dodaje nasz czytelnik.
Inskrypcje na grobach są już nie do odtworzenia. Nazwiska Ukraińców, którzy leżą w mogiłach na cmentarzu w Pionkach na zawsze mogą już zostać anonimowe
Pewny jest za to jeden fakt. Groby z każdym kolejnym rokiem niszczeją. Chociaż leżący w nich ludzie nie zapisali chlubnej karty w historii miasta, to przecież każda mogiła zasługuje na szacunek. Tego uczy nas stara polska tradycja.
- Rozumieją to zwykli mieszkańcy Pionek, którzy nie wdając się w dywagacje, kto tam leży i co zrobił zanim zmarł, zawsze na 1 listopada kładą na grobach symboliczne kwiaty i palą znicze. Szkoda, że władze Pionek nie myślą podobnie. Przecież władza ma pieniądze (nasze) i możliwości sprawcze w zakresie konserwacji i naprawy – pisze pan Marek.
Skontaktuj się z autorem tekstu: JaW |