- Każdy wyjazd do palącego się śmietnika pociąga za sobą określona koszta, a przecież w tym samym czasie może być pożar mieszkania albo poważne zdarzenie drogowe – mówi starszy kapitan Grzegorz Wikaliński, dowódca jednostki straży pożarnej w Pionkach.

W ciągu ostatnich czterech miesięcy strażacy wyjeżdżali do pożarów śmietników aż 35 razy. Najwięcej w okresie wakacyjnym. W lipcu mieli 14 takich wezwań. Przez kilka dni października już trzy. Nie ma tygodnia, żeby ktoś nie zadzwonił, że znowu pali się śmietnik. Zdecydowana większość takich przypadków to podpalenia i efekt działalności chuliganów.

- Kilka miesięcy temu mieliśmy zdarzenie na ulicy Aleje Lipowe, że ktoś szedł i podpalał śmietnik za śmietnikiem. Zdecydowana większość takich pożarów przypada na weekendy w godzinach wieczornych – dodaje Wikaliński.

Jak dowiedzieliśmy się w Miejskim Zakładzie Usług Komunalnych tylko przez ostatnie dwa miesiące na samej ulicy Sienkiewicza spalonych zostało pięć plastikowych kontenerów na odpady. Jeden taki pojemnik kosztuje około tysiąca złotych. Straty są łatwe do przeliczenia.

- To wszystko idzie do utylizacji, bo do niczego się już nie nadaje. Po każdym takim incydencie zgłaszamy się na policję z wnioskiem o ściganie sprawców podpaleń – tak o całej sprawie mówi szef MZUK-u, Grzegorz Abramowicz.

W przypadku umyślnego podpalenia sprawca odpowiada z artykułu 288 Kodeksu Karnego. Grozi za to kara grzywny, a w przypadku większych strat materialnych nawet kara pozbawienia wolności.