Cztery kapitalne aktorki, cztery obrazy z życia niezwykłej kobiety, masa emocji, uczuć, poezji, a przede wszystkim cudowna gra aktorska. W czwartek widzowie zgromadzeni w Centrum Kulturalno-Artystycznym wyruszyli w niezwykłą podróż przez życie i perypetie miłosne Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Spektakl "Lilka, cud miłości" spotkał się z dużym zainteresowaniem kozienickiej publiczności, a gwiazdy teatru po raz kolejny zachwyciły.
W tę wyjątkową podróż kozienicka publiczność wybrała się razem z Pawłem Sztompke. Dziennikarz Polskiego Radia po raz kolejny wcielił się w rolę konferansjera.
- O tym spektaklu mówi się ostatnio bardzo dużo w całym kraju, a to dlatego że jest absolutnie wyjątkowy. Łączy całość życia autorki, ale zarazem łączy Polskę. Poezję, wspaniały dom Kossaków, ale również ważne wydarzenia z historii naszego kraju - mówił tuż przed sztuką Sztompke.
Światła, cienie i emocje
Chwilę potem scenę opanowały one - cztery utalentowane aktorki, które wcieliły się w różne oblicza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Z jednej strony widzieliśmy przewodniczkę po sztuce i życiu Magdalenę Zawadzką, z drugiej złośliwą, nieco rozgoryczoną, ale jakże inteligentną Joannę Żółkowską, z kolejnej zaś pełną siły, młodzieńczej energii, targaną emocjami Afrodytę Weselak. Wszystkim im towarzyszyła Krystyna Tkacz, która swoim charakterystycznym śpiewem nadawała nowe życie wersom z utworów poetki.
Magii widowiska dodawała teoretycznie skromna, ale pomysłowa scenografia, której urok docenić można było tylko w połączeniu z cudowną grą świateł.
Trzech mężów i wojna
Widzowie zobaczyli skrajnie różne obrazy z życia poetki: od młodzieńczych szaleństw, przez trzy małżeństwa aż po przedwczesną śmierć na emigracji. Każdy z nich ukazany z kilku perspektyw, przepełniony był poezją i nieraz skrajnymi emocjami: od zachwytu po gorycz, co w ostateczności pozwoliło na stworzenie widowiska niepowtarzalnego.
Tuż po spektaklu publiczność miała okazję porozmawiać z aktorkami. W trakcie dyskusji poruszano m.in. relacje poetki z mężczyznami, jej pochodzenie, styl życia, ale także problemy zdrowotne. Padały także pytania o samą sztukę i teatralną interpretację tego jakże bogatego, artystycznego życiorysu.
- Zależało nam na tym, by opowiedzieć o tej części życia poetki, która jest nieznana. O życiu po wojnie w Londynie, o chorobie, o tragicznym końcu. Wydawało nam się, że dobrze jest przypomnieć jej postać - podkreśliła Joanna Żółkowska.
Więcej zdjęć z tego wydarzenia można zobaczyć TUTAJ.
Skontaktuj się z autorem tekstu: MarBas |