Podręczniki szkolne można obecnie kupić dość łatwo, zwłaszcza dzięki księgarniom internetowym. Nawet w zwykłej księgarni można zostawić listę i wszystkie brakujące książki zostaną ściągnięte. W przypadku gdy na zakupy mamy ponad dwa miesiące, wszystko można rozłożyć sobie w czasie. Jednak jeśli lista pojawia się we wrześniu, albo co gorsze jest uzupełniana przez nauczycieli do połowy października, robi się tylko niepotrzebny chaos. Wydatki nakładają się na siebie, co powoduje niepotrzebne nerwy i frustracje.

Co zatem w takiej sytuacji zrobić?
Przede wszystkim należy wykorzystać istniejące już możliwości i umówić się z innymi rodzicami, którzy są przecież w takiej samej, równie niekomfortowej sytuacji. Nie wszystkim będzie się pewnie chciało coś zrobić, ale tych, którzy się zaangażują, powinno wystarczyć. Należy zorganizować się na wzór dawnych rad rodzicielskich i wymóc na dyrekcji (najlepiej przy wsparciu wychowawczyni klasy), zobowiązanie, że w kolejnym roku lista podręczników na kolejny rok zostanie przedstawiona najpóźniej do końca czerwca. Z pojedynczym rodzicem może on nie chcieć rozmawiać lub też może zbagatelizować problem. W przypadku rodziców reprezentujących większe gremium, będzie musiał się ugiąć.

Przy okazji warto również zadbać o to, byśmy mogli kupić podręczniki szkolne po niższej cenie. W tym celu warto przy tej samej okazji porozumieć się z grupą rodziców i złożyć w przyszłości wspólne zamówienie w księgarni, negocjując przy okazji rabat.

Nie zapominajcie, drodzy rodzice, że jeśli chcecie wprowadzić takie zmiany od nowego roku szkolnego, to to trzeba się za tą sprawę zabrać jak najszybciej!