Proch Pionki - Radomiak II Radom 0:1 (0:1)
Bramka: Patryk Winsztal 31
Proch: Maik - Kapusta, Jaroszek, Janiszewski, Denkiewicz - Bartosiak (68 Siwahla), Kisiel, Wnuk (68 Nowocień), Szczepański (87 Ząbkowski), Kędra - Joel Tata
Radomiak II: Haluch - Faraji, Nowakowski, Filipowicz, Bruno Luz (90 Stępień), Klabnik, Pietrzyk, Gilewski (71 Nowosadko), Winsztal, Kluska, Wiatrak
Nie było to jakieś wybitne widowisko. Obie drużyny grały ostrożnie i zachowawczo, stąd sytuacji bramkowych nie było zbyt wiele.
Zespół gości skorzystał z pomocy kilku zawodników, którzy trenują z pierwszoligową kadrą, ale nie załapali się na mecz z Chrobrym w Głogowie. Pierwszy kwadrans w Pionkach był bardzo ostrożny, bez dogodnych sytuacji podbramkowych z obu stron. Senne widowisko toczyło się prze zpół godziny, po czym po strzale Patryka Winsztala goście objęli prowadzenie. Gracze Prochu sygnalizowali pozycję spaloną, niepotrzebnie stanęli i wykorzystał to młody gracz Radomiaka.
Po przerwie więcej groźnych sytuacji stworzyli pionkowianie. W 80 minucie po strzale Siwahli, ofiarnie strzał obronił Haluch. Golkiper „zielonych” jeszcze w doliczonym czasie gry popisał się świetną paradą po strzale z rzutu wolnego, z 17 metrów. Defensywa „zielonych” nie pomyliła się do ostatnich sekund i radomianie wywieźli komplet punktów.
Po pięciu kolejkach Proch ma cztery punkty na swoim koncie. W następnym meczu zagra z Victorią Sulejówek u siebie.
- Nie zasłużyliśmy na porażkę, ale w piłce nożnej tak już jest, że za walory artystyczne punktów się nie przyznaje. Zdrzemnęliśmy się przy jednej sytuacji, chłopcy reklamowali spalonego, ale raczej go nie było, a Patryk Winsztal to wykorzystał. Trochę szkoda, że tak późno zaczęliśmy atakować, bo dopiero w końcówce zaczęliśmy stwarzać sobie bardzo groźne okazje. No cóż walczymy dalej - mówi Robert Rogala, trener Prochu.