Przed kilkoma dniami Mazowiecki Związek Piłki Nożnej oficjalnie zakończył sezon w czwartej lidze. Nie będzie spadków w czwartej lidze, ale odbędą się baraże o awans. W przyszłym roku kibice w Pionkach nadal będą się cieszyć czwartą ligą. Działacze jednak już teraz muszą myśleć o przyszłości. Finanse pionkowskiego klubu w dużej mierze opierają się na działalności siłowni, która od połowy marca jest nieczynna. Pomaga też miasto, a także drobni sponsorzy. W momencie kiedy rozgrywki zawieszono, a drużyna przerwała treningi, Prochowi praktycznie nikt już nie pomaga. Klub nie wypłaca wynagrodzeń od marca i nie będzie ich wypłacał do końca czerwca.

Drużyna też nie będzie trenować, o nie ma sensu angażować zawodników do zajęć w sześcioosobowych grupach i zwracać jeszcze za paliwo.

- Niestety siłownia z której mieliśmy dochód, jest nieczynna. Poza tym pieniędzy z promocji miasta jeszcze nie dostaliśmy, bo jest przerwa w rozgrywkach. Taka jest rzeczywistość, że gdy nie chodzi się do pracy, to ciężko oczekiwać wynagrodzenia - powiedział Jakub Wojtaszewski, sekretarz Prochu.

Proch nie jest w czwartej lidze pod tym względem jakimś wyjątkiem. Właściwie większość drużyn zawiesiła treningi i tym samym nie płaci zawodnikom podczas pandemii.

Władze kluby mają się spotkać w najbliższych dniach z zawodnikami i trenerem Bolesławem Strzemińskim, aby przedstawić aktualną sytuację i plan na najbliższe tygodnie.