Dzisiaj jest sobota, 04 maja 2024 r., 125 dzień roku
0
0
0
STREFA OBYWATELA | OGŁOSZENIA | KATALOG FIRM | WIDEO | ZAKUPY | GALERIA ZDJĘĆ | RODO
[WYWIAD] „Aktywność rodzi pozytywność”. To motto Ireneusza Kędziory, pionkowskiego morsa i pasjonata biegania
Dodał: DL, 16-04-2021 10:49, odsłon: 3573
Fot. Pionki24/agencja Arpass - Ireneusz Kędziora podczas biegu Tropem Wilczym
Fot. Pionki24/agencja Arpass - Ireneusz Kędziora podczas biegu Tropem Wilczym

Prywatnie mąż, ojciec dwójki dzieci, a po godzinach Pionkowski Mors oraz biegacz, którego życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni w przeciągu trzech lat. Jego ulubione motto to „aktywność rodzi pozytywność” i właśnie z nim biegnie przez życie. Jednym z największych jego marzeń jest stworzyć w naszym mieście prężnie działającą i rozwijającą się grupę biegaczy, dla których pasja i zabawa poprzez sport będzie najważniejsza. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z jednym, z najbardziej zabieganych morsów – Ireneuszem Kędziorą, który może pochwalić się przeciągnięciem Syrenki w Warszawie oraz trzykrotnym przepłynięciem wpław Wisły.

 

 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem?

 

Ireneusz Kędziora: Głównym moim założeniem była poprawa wyglądu i sylwetki. Chciałem sprawdzić się w jakieś dyscyplinie sportowej i tak się stało, że wybór padł na bieganie, które uprawiam czynnie od około trzech lat. Swoje zrobiła także nadwaga. Moja waga dochodziła w najgorszym momencie do dziewięćdziesięciu sześciu – ośmiu kilogramów, przy wzroście metr osiemdziesiąt. To w głównej mierze zmobilizowało mnie do biegania - za dużo kilogramów, a za mało ruchu. Z wiekiem wszystko idzie wolniej, a więc trzeba było jak najszybciej gubić kilogramy (uśmiech).

 

Jesteś szczęśliwym ojcem dwójki dzieci. Czy one w jakiś sposób zmotywowały Cię do biegania?

 

Ireneusz Kędziora: Tak, jak najbardziej.W pewnym momencie odczuwałemdelikatny wstyd,zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że mój syn jest w wieku dojrzewającym, wysportowany, szczupły, wyższy już ode mnie, regularnie ćwiczy także na siłowni. Moja córka również jest bardzo wysportowana, dużo jeździ na rowerze i rolkach, i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że troszkę za bardzo się zapuściłem.

 

Jak wyglądały Twoje pierwsze kroki w bieganiu? Od czego zacząłeś?

 

Ireneusz Kędziora: Pierwsze moje kroki w bieganiu były stawiane bardzo ostrożnie. Chodziłem po cichu biegać, najczęściej o godzinie dwudziestej pierwszej, czy drugiej, na bieżnię przy szkole podstawowej numer pięć. To było około trzy lata temu w styczniu. Chodziłem biegać o tak późnych porach, ponieważ najzwyczajniej w świecie się wstydziłem. Wszystko zaczęło się od kółeczek o dwudziestej drugiej w nocy.

 

Teraz biegasz już szybciej i dłuższe dystanse. Jak wyglądało początkowe tempo treningów, a jak wygląda to w chwili obecnej?

 

Ireneusz Kędziora: Pierwszym dystansem jaki pokonałem były trzy kilometry w dwadzieścia minut jak dobrze pamiętam. Kondycja była zerowa. Musiałem przebiec osiemset metrów, dwieście, albo trzysta przejść i wtedy znowu dopiero zacząć biec. Na początku nie było możliwości zwiększenia tego dystansu. Za mała była kondycja, a za duża nadwaga. Nigdy też nie przesadzałem, aby nie zrobić sobie krzywdy ze stawami oraz kolanami. Dużo czytałem o tym, że mając nadwagę nie można przesadzać z bieganiem. Należy wtedy biegać dużo, ale wolniej.

 


 Ireneusz Kędziora podczas biegu Tropem Wilczym w Pionkach

 

Jaki czas upłynął zanim zdecydowałeś się na dłuższy bieg, albo udział w jakichś zawodach?

 

Ireneusz Kędziora: Długo to nie trwało, bo jak zacząłem w styczniu biegać to w marcu i kwietniu zrobiłem już pierwszy półmaraton. Następnie wziąłem udział także w biegu Tropem Wilczym, który odbywał się w Pionkach, gdzie zająłem zadowalające jak na początek miejsca. Te trzy miesiące to był pomiędzy rozpoczęciem biegania, a udziałem w zawodach okres wielu treningów i przede wszystkim diety. Zgubiłem piętnaście kilogramów w trzy miesiące.

 

Zatrzymajmy się, więc przy tej diecie. Układałeś ją sam, czy ktoś Ci pomógł? Czy dieta jest ważną częścią biegania?

 

Ireneusz Kędziora: Pamiętam to jak dziś.Ściągnąłem trzy diety z Internetu, z których stworzyłem jedną, autorską. Generalnie moim założeniem było jeść bardzo mało, ale często.  Codziennie jadłem po trzy, cztery jajka gotowane na twardo i kilogram mandarynek przez dwa dni. Do tego dochodził mały jogurcik na wieczór, jakaś kanapka, ale również mała. To była dieta bardzo drastyczna, ale skuteczna. Wiele czytałem o tym, jaki wpływ na organizm mają mandarynki i jajka, stąd decyzja w mojej diecie padła na te właśnie produkty. Dieta jest bardzo ważna. Zależnie oczywiście od sportu, ale w bieganiu odgrywa bardzo ważną rolę, ponieważ nie można sobie pozwolić na bieganie i siedzenie, a przy tym opychanie się, bo jest to najzwyczajniej bez sensu – kondycji nadal nie będzie. Należy odstawić wszelkie rzeczy smażone i tłuste. Musimy zdrowo się odżywiać, ale zdrowo nie oznacza też, że dużo. Jeśli ktoś chce schudnąć przez bieganie i sport to musi mieć jakąś dietę.

 

Półmaraton, maraton, pięćdziesiąt kilometrów i trzysta kilometrów w ciągu miesiąca to jest Twoja średnia, dzięki której starasz się ciągle być w ruchu, realizują swój plan.

 

IK: Tak, są to moje takie większe osiągnięcia, aczkolwiek są to tak naprawdę moje początki w bieganiu. Znajomi, którzy dłużej biegają mają lepsze osiągnięcia, dłuższe dystanse. W tym roku planuję przebiec we wrześniu siedemdziesiąt kilometrów w Radomiu na Biegu Trzeźwości. Od siebie, dla siebie chciałbym w czerwcu zaliczyć trasę - osiemdziesiąt kilometrów. Maraton cały czas stanowi dla mnie duże osiągnięcie, ale nie fascynuje mnie już tak jak przebiegnięcie sześćdziesięciu, siedemdziesięciu kilometrów.

 

Dziś znajdujemy się w dobie pandemii. Duża część dzieci i młodzieży spędza swój wolny czas przed komputerem. W jaki sposób zachęciłbyś młodych ludzi, aby zaczęli uprawiać sport?

 

IK: Od czegoś trzeba zacząć. Swoich dzieci nigdy do niczego nie zmuszałem, ale zawsze mówiłem – chodźcie, wyjdźcie, pobiegnijcie ze mną, albo ja będę biegł, a wy będziecie jechać rowerami. Początkowo nie chcieli, ale minął tydzień, dwa i córka zdecydowała się potowarzyszyć mi, jadąc na rowerze. Następnie mój syn także postanowił mi towarzyszyć. Bardzo im się to spodobało i złapały tego bakcyla sportu. Generalnie trzeba zachęcać i mówić dzieciom, że ruch jest czymś bardzo potrzebnym. Warto być wysportowanym, co przekłada się też na fajną sylwetkę, ale przede wszystkim na bycie zdrowym. Dzięki bieganiu może ominąć nas wiele różnych chorób.

 


 Mówił, że pierwszym motywatorem był dla niego kolega Damian Orzechowski (od lewej), (po prawej Radosław Warchoł)

 

Ile godzin tygodniowo poświęcasz na trening? W jaki sposób przygotowujesz się do biegania?

 

IK: Mówiąc szczerze, jeśli wychodzę na dziesięć, piętnaście kilometrówto każdego dnia mogę założyć buty i wyjść biegać.Sprawa wygląda inaczej w przypadku dłuższych dystansów, takich jak na przykład trzydzieści kilometrów, gdzie trzeba się już odpowiednio przygotować. Przynajmniej od trzech, czterech dni trzeba kontrolować co się je. Do tego ważna też jest ilość snu oraz dieta z odpowiednią ilością węglowodanów. Staram się biegać cztery razy w tygodniu. Przynajmniej po te piętnaście kilometrów za każdym razem.  

 

Nuda to coś co wiele osób zarzuca bieganiu. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?

 

IK: Podczas biegania nauczyłem się dużo myśleć.Staram się także, co dla niektórych może dziwnie zabrzmieć – dużo się modlić. Jak zaczynałem biegać towarzyszyła mi w głównej mierze muzyka kościelna. Każdy dłuższy bieg dedykuję bliskim mi osobom, na przykład mojemu tacie oraz mamie. Wiem, że jak zaplanuję sobie dzisiaj czterdzieści, czy pięćdziesiąt kilometrów i powiem sobie, że biegnę to dla swojej mamy, taty, wujka to to zrobię, bo wiem, że są ze mną.  

 

Jak wolisz biegać, sam czy w grupie? Czy istnieje jakaś grupa pasjonatów biegania w Pionkach?

 

IK: Stworzyliśmy taką grupę w naszym mieście. Co prawda niewielką, zrzeszającą kilka osób. Działamy blisko pół roku. Fajnie się biega w grupie, można wymieniać się różnymi rzeczami, poglądami, poradami, a także spostrzeżeniami co do sportu. Niegdyś byłem nauczony tak, że po dwudziestu kilometrach zatrzymywałem się z powodu zmęczenia. Kilku wskazówek związanych z oddechem, które mi bardzo pomogły udzielił mi Pan, z którym biegałem. W Pionkach jest bardzo fajna grupa biegaczy. Jeśli chodzi o bieganie grupowe warto podkreślić, że z grupą zawsze biegnie się wolniej. Lubię także biegi indywidualne, ponieważ narzucam sobie własne tempo. Jednakże zawsze będę powtarzał, że sympatycznie jest biegać w grupie, do czego bardzo zachęcam. Zaczęliśmy w Pionkach biegać od listopada. Początkowo trasa naszych biegów dobiegała do Królewskich Źródeł, po czym wracaliśmy z powrotem. Odbywało się to w godzinach wieczornych, o godzinie osiemnastej, biegaliśmy z latarkami. Aby do nas dołączyć można się skontaktować między innymi ze mną, chociażby na Facebooku.

 

Jak znajdujesz motywację w dniach, w których nic Ci się nie chce?   

 

IK: (uśmiech) Chyba nie ma u mnie takiego dnia. Jeżeli zaplanuję sobie, że dzisiaj będę biegł i pojutrze to nie ma takiej możliwości, aby ktoś mi to popsuł. Nawet aktualna pogoda nie pokrzyżowała mi planów i wybrałem się na piętnaście kilometrów, właśnie z dziewczynami, należącymi do naszej małej grupy biegaczy.

   

Co z perspektywy czasu jest Twoim największym sukcesem w bieganiu?

 

IK: Kondycja i jeszcze raz kondycja, którą osiągnąłem tylko i wyłącznie dzięki bieganiu. Dziś wiem, że mogę przejść sto kilometrów, albo przebiec pięćdziesiąt i nie będę praktycznie zmęczony, co trzy lata temu wydawało mi się całkowicie niemożliwe. Z każdym rokiem stawiałem sobie poprzeczkę coraz wyżej, a w tym roku myślę, że będzie jeszcze lepiej.

 

Które zawody zapisały się w Twojej pamięci najbardziej?

 

IK: Myślę, że był to bieg Wilczym Tropem w Pionkach. Konkurencja była nie mała. W wydarzeniu tym udział brało mnóstwo ludzi. Na dystansie dwóch kilometrów zająłem wtedy dziesiąte miejsce, ale już na trzy kilometry zająłem drugie miejsce. Pamiętam, że biegłem wtedy w koszulce Pionkowskich Morsów. To były moje takie pierwsze biegi, które zapisały się szczególnie w mojej pamięci.

 

Pomówmy o Twoim ostatnim wyczynie, który wielu osobom poprawił humor. Kończy się sezon morsów, jest coraz cieplej. Kilka dni temu klub morsów w Stężycy miał oficjalne zakończenie. Duża część osób przyjechała samochodami, busami czy także na rowerach. A Ty pobiegłeś z Pionek do Stężycy. Dlaczego akurat tak?

 

IK: Tak jak mówiłem wcześniej, bieganie wciągnęło mnie na maksa, uwielbiam to robić. Na takie imprezy fajnie jest pobiec, pokazać się, że nie tylko można jechać samochodem, czy rowerem – co bardzo oczywiście polecam, ale też można się poświęcić. W moim zamierzeniu było przebiec ten dystans w cztery godziny, a udało się w trzy. Postanowiłem wybiec o dziesiątej z domu. Pomyślałem sobie, że będzie fajnie tak przybiec do zaprzyjaźnionego klubu morsów jako sportowiec i aktywny członek pionkowskiego stowarzyszenia.  

 


 Ireneusz przybiegający do Stężycy. Powitały go oczywiście Pionkowskie Morsy.

 

Jak już wiemy, prócz biegania drugą Twoją pasją jest morsowanie. Czy powiązanie biegania z morsowaniem to dobry pomysł?

 

IK: Pierwszy raz wszedłem do wody, trzynastego stycznia, w dziewięćdziesiątym ósmym roku, jednakże aktywnie morsuję od czterech lat. Należę do Stowarzyszenia Pionkowskich Morsów. Stanowimy sporą grupę. Połączenie biegania z morsowaniem to świetny pomysł. Morsowanie jest wspaniałą pasją. Do tego wielu z nas, z Pionek, ma możliwość wziąć plecak i pójść sobie w każdej chwili nad staw. Niejednokrotnie biegłem nad staw, morsowaliśmy, kąpaliśmy się i wracałem do domu także biegiem. Każdy się wtedy troszkę dziwił, bo raz, że było zimno, temperatura dochodziła do minus dziesięciu stopni, a ja po wyjściu z wody wracałem z plecakiem do domu. Robiłem w ten sposób cztery kilometry w jedną stronę, cztery w drugą, a przy okazji morsowałem.

 

Jeśli chodzi o morsowanie, jest wielu zwolenników jak i przeciwników. Czy uważasz, że morsowanie tak jak i bieganie pozytywnie wpływa funkcjonowanie organizmu?

 

IK: Jeśli ktoś biega, albo uprawia inny sport to morsowanie jest nawet wskazane. Dlaczego? A dlatego, że każdy po wejściu do takiej wody stwierdza, że organizm regeneruje się przez zimne kąpiele. Regeneracja organizmu w zimnej wodzie, to jest podstawa.

 

Stowarzyszenie Pionkowskich Morsów to tak naprawdę grupa około pięćdziesięciu osób. Nad Stawem Górnym potrafi jednak morsować nawet do stu osób. Czy część z tych osób morsujących będziesz chciał wyciągnąć w sezonie letnim do wspólnego biegania w grupie?

 

IK: Zgadza się, grupa nazywa się Run Team Pionki. Chciałbym, żeby wszystkie morsy zaczęły biegać, byłoby fajnie i sympatycznie. Bylibyśmy klubem, który nie tylko morsuje, ale także i biega. Nie mówię o przemierzaniu czterdziestu kilometrów, ale chociaż po te pięć kilometrów tygodniowo. Zawsze poszłoby to dla zdrowia.

 

Czy masz jakieś przesłanie do mieszkańców Pionek, aby chętniej dołączyły do grupy morsów, czy również biegaczy? Generalnie do aktywnych sportów. Czy Twoim zdaniem zachęcanie i młodzieży i starszych do uprawiania sportu ma sens?

 

IK: Jak najbardziej, powinniśmy biegać, jeździć na rowerze, uprawiać nordic-walking, czy inne różne aktywności sportowe. Musimy wychodzić z domu, to podstawa. Mamy wokół przepiękne tereny, Puszczę Kozienicką. Gdzie się nie obejrzeć, mamy lasy, ścieżki. Możemy ruszać się chociażby to pół godziny dziennie. Zachęcam wszystkich do uprawiania sportu. Jeśli ktoś czuje się na siłach to zapraszam do wspólnego biegania. Mogę z każdym chętnym indywidualnie pobiec, pokazać jak biec, czy wolno, czy szybko, czy kilometr, czy pięć, czy dziesięć. Poświęcę każdemu czas, tylko żeby ktoś chciał i wyszedł z domu. Jeśli ktoś będzie chciał jeździć na rowerze, to są u nas, w Stowarzyszeniu Pionkowskich Morsów osoby, które bardzo dużo jeżdżą rowerami i na pewno też będą chcieli z kimś nowym pojeździć, pokazać piękne szlaki Puszczy Kozienickiej oraz inne fajne miejsca.

 


 Ireneusz jako członek Stowarzyszenia Pionkowskie Morsy zdobył wiele odznaczeń. (zdjęcie wykonane przy Strefie Morsa w Warce)

 

Będąc w grupie Pionkowskich Morsów pokonałeś wpław Wisłę. To było zimą, w Tarnobrzegu.

 

IK: Samo stanie i morsowanie w wodzie jest bardzo fajne i przyjemne oraz potrzebne, ale wraz z wieloma chłopakami ze Stowarzyszenia Pionkowskich Morsów postanowiliśmy przepłynąć Wisłę zimą. Fajna przygoda i przeżycie. Proponuję to każdemu. Jeśli nie w zimę, to w lato, aczkolwiek tylko i wyłącznie przy stosownej okazji, gdzie będzie jakieś zabezpieczenie, bo jak wiemy Wisła jako rzeka potrafi być nieobliczalna. Ja już dwukrotnie przepłynąłem Wisłę w Tarnobrzegu. Przeciągnąłem Syrenkę w Warszawie w zimę, przeciągnąłem smoka w Krakowie, przepłynąłem także w Dęblinie trzy kilometry. Brałem udział w pierwszych trzech polskich slow swimmingach, to było latem. Zimą w kilku miejscach przepłynąłem Wisłę, krótsze i dłuższe odcinki. Bardzo fajny sport.

 

Flagową imprezą wśród morsów jest wyjazd do Mielna, w którym odbywa się Międzynarodowy Zlot Morsów. Bierze w nim udział zawsze kilka tysięcy osób.

 

IK: Generalnie ja wychowałem się nad morzem, także znam je od dawna. Takie morsowanie jak mamy w lutym w Mielnie, gdzie przyjeżdżają morsy z całego świata jest bardzo fajną, wyjątkową imprezą. Poznaje się nowych ludzi, całkowicie innych. Słucha się wspaniałych i ciekawych historii. Są to niepowtarzalne wspomnienia. Na tych zlotach jest wiele różnych atrakcji, w tym także biegi po piasku. Brałem oczywiście we wszystkich udział.

 

Masz jakieś życiowe motto, które pomaga Ci realizować się także w sporcie?

 

IK: Zawsze będę powtarzał, że aktywność rodzi pozytywność. Jakakolwiek aktywność, wyjście z domu, a jeśli nie mamy możliwości z niego wyjść, to chociaż domowy trening zawsze będą wpływały na nasze pozytywne nastawienie do życia. 



   
Skontaktuj się z autorem tekstu: DL
Komentowanie dozwolone wyłącznie dla zarejestrowanych użytkowników portalu.
ZOBACZ WIĘCEJ AKTUALNOŚCI
WIĘCEJ +
Fot. Powiat Radomski
Pracownicy Starostwa Powiatowego w Radomiu i uczniowie szkół powiatowych:...
Fot. Mariusz Grotkowski, Damian Latos/Agencja Arpass
Nowoczesny Pionkowski Manhattan, który od wielu lat był miejską kolebką h...
Fot. Damian Latos/Agencja Arpass
Aktualnie trwają intensywne prace budowlane przy budowie zadaszenia sztucznego l...
Wicewojewoda Artur Standowicz oraz wiceburmistrz Pionek Kamila Kaczorowska. Fot. Mazowiecki Urząd Wojewódzki w Warszawie
Uroczystość podpisania umowy z udziałem wicewojewody Artura Standowicza odbyła s...
Fot. archiwum Pionki24
Grupa Tymex Boxing Promotion organizowała najlepsze w Polsce gale bokserskie w 2...
„Practice makes perfect” powtarzają Anglicy i nie da się ukryć, że w...
Fot. Damian Latos/Agencja Arpass
Ulica Kolejowa w Pionkach została zamknięta dla ruchu. Prowadzone są tam prace r...
Fot. Damian Latos/Agencja Arpass
Na terenie Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej Nr 4 oraz Ośrodka Szkolenia Komendy ...
fot.PPL
Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" szuka pracowników na stanowis...
W tym roku na remonty i konserwacje mazowieckich zabytków samor...
Fot. Marcin Kucewicz
Już można oglądać w radomskiej Elektrowni rewelacyjną wystawę fotograficzną Wojc...
Foto/wideo: Damian Latos, Mariusz Grotkowski/Agencja Arpass
W maleńkim zrujnowanym domu w niewielkiej wsi Kamyk, w gminie Pionki, mieszka 51...
Fot. esesja.tv
W piątek, 10 grudnia radni Powiatu Radomskiego podczas sesji nadzwyczajnej wyraz...
Fot. Policja Mazowiecka
Podczas tygodniowych działań grupy SPEED na terenie miasta i powiatu radomskiego...
Przedstawiamy kalendarz projekcji kina w Mazowieckim Centrum Sztuki Współ...
Fot. archiwum Pionki24/www.pionki.pl
Od 8 do 9 grudnia odbyło się 11. Forum Rozwoju Mazowsza, najważniejsze wydarzeni...
Fot. archiwum - Nadleśnictwo Kozienice
Na krwiodawców, którzy 16 grudnia podzielą się z potrzebującymi da...
Fot. Mariusz Grotkowski, Damian Latos/Agencja Arpass
Mówi się, że sercem miasta jest jego stolica handlu, a bez wątpienia taki...
fot.MOK
W czwartek w Miejskim Ośrodku Kultury w Pionkach odbyły się eliminacje rejonowe ...
Fot. czytelnik
W czwartek, 9 grudnia w miejscowości Suskowola doszło do tragicznego w skutkach ...
Sponsorowane
WIĘCEJ +
Jednym z najczęściej wybieranych materiałów na ubrania jest bawełna. To połączenie wygody, wysokiej jakości i trw...
fot.Energy Szkoła Językowa w Pionkach
Kursy metodą Teddy Eddie pokochały już setki dzieci i rodziców w całej Polsce. Teraz dzięki nowo otwartej plac&oa...
Pewne zawody zanikają, a w ich miejsce pojawiają się inne. Tak było zawsze. Ostatnio jednak trend ten jest bardziej wido...
Przebudowa lotniska w Radomiu to inwestycja Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze". Ma zostać oddane do użytku w ...

KONTO UŻYTKOWNIKA
WIĘCEJ +

Login:

Hasło:



ZOBACZ WIĘCEJ
WSZYSTKIE +
WYRÓŻNIONE FIRMY
WSZYSTKIE +
DROBNE WYRÓŻNIONE
WSZYSTKIE +
WSZYSTKO BLISKO - ZAPRASZAMY
PRZEJDŹ DO GALERII +
NA GÓRĘ STRONY +
Nasze serwisy:
Kategorie:
Informacje:
Reklama:
Gazeta Pionki24 to niezależne medium elektroniczne w Pionkach - jako jedyni całodobowo informujemy o wydarzeniach w mieście i regionie. Dzięki rzetelności i szybkości w przekazywaniu informacji oraz przynależności do grupy medialnej każdego dnia odwiedza nas wiele tysięcy czytelników.

Kontakt z działem reklamy:
reklama@arpass.pl lub 500-304-413

Kontakt z redakcją:
redakcja@pionki24.pl lub 501-572-992